Autor Wiadomość
ziomal
PostWysłany: Śro 14:50, 21 Mar 2007    Temat postu:
 
Bardzio fajne opowiadanie:)RazzSmile
Gość
PostWysłany: Czw 16:34, 15 Lut 2007    Temat postu:
 
Nawet fajne tylko nie podobał mi się fragment "dostał od Kirsten w twarz"
Kto jak kto, ale tego Kirsten by nie zrobiła, nawet w takiej sytuacji.
Kirsten
PostWysłany: Sob 16:59, 09 Wrz 2006    Temat postu:
 
cOOlOwE!! =D oby tak daalej! ...=D
martuśka
PostWysłany: Sob 16:32, 09 Wrz 2006    Temat postu:
 
suuuper Wink
Seth's
PostWysłany: Czw 16:58, 07 Wrz 2006    Temat postu:
 
normalnie wypas
te opowiadania
jakbym oglodał film
Cathy
PostWysłany: Czw 14:16, 31 Sie 2006    Temat postu:
 
świetny odcinek!! Juz widzialam mine setha jak stweirdzil, ze sie juz nie odezwie heh gratuluje takiej weny i powodzenia w dalszych czesciach Smile
Taste
PostWysłany: Czw 13:12, 31 Sie 2006    Temat postu:
 
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale brakowało mi czasu i weny Razz
Dziś następny rozdział. Tym razem zaczynam nowy wątek o Kirsten i Sandym. Mam nadzieję, że się spodoba Smile


Rozdział 5
" Nowy projekt"

Doświadczenie w pracy w Newport okazało się przydatne w Portland. Ryan radził sobie świetnie przyjmując zamówienia i roznosząc je. Seth natomiast zamknięty w kuchni przeżywał gorzkie rozczarowanie. Nie był przyzwyczajony do zmywania takich ilości talerzy, misek, kubków i garnków.
- Zawsze stałem po twojej stronie, prawda? - zagadnął kiedyś, gdy znaleźli się już w wynajmowanym pokoju.
- Co w związku z tym? - zapytał Ryan doskonale zdając sobie sprawę, że jego kumpel przygotowuje go do wyświadczenia jakiejś przysługi.
- Nie mógłbyś czasem się ze mną zamienić?
Ryan spojrzał na niego zdumiony.
- Mogę, ale szefowa się nie zgodzi.
- Będziesz mnie zastępował, gdy nie będzie patrzeć. - Seth wyglądał, jakby mu naprawdę ulżyło.
- Ona ciągle nas obserwuje. - zauważył Ryan sceptycznie.
- Ciebie. - poprawił go Seth i uśmiechnął się łobuzersko. - Kręcą cię starsze kobiety?
Ryan rzucił w niego gazetą, którą czytał i chciał jeszcze solidnie go uderzyć, ale usłyszeli pukanie do drzwi. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu do domu wszedł Sandy.
- Tato? - Seth miał ochotę uciec, ale Ryan przytrzymał go i spojrzał wyczekująco na Sandy'ego. Ten zaś stał i nie wiedział, czy ma zacząć na nich wrzeszczeć, czy przytulić z radości, że wreszcie ich znalazł.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytał Seth.
- Nie o mnie teraz chodzi. Co wy sobie myślicie! - zaczął Sandy stopniowo podnosząc głos. - Martwimy się o was, szukamy wszędzie, a wy nic. Ryan zostawił jeden krótki list. Ale pisząc go chyba nie zamierzał brać cię ze sobą. Co wam strzeliło do głowy?
- To moja wina. - Ryan starał się wytłumaczyć zaistniałą sytuację. - Musiałem wyjechać na jakiś czas i źle to zorganizowałem.
- Pewnie, że źle! Jeśli chciałeś się wyrwać z Newport wystarczyło powiedzieć! Wiedzielibyśmy przynajmniej gdzie jesteś.
- Jesteście. - poprawił go Seth, ale gdy zauważył minę ojca, natychmiast zacisnął usta i obiecał sobie, że się nie odezwie, dopóki Ryan nie opanuje sytuacji.
- Jak widać, nie wyrosłeś ze starych nawyków. Myślałem, że dobrze cię wychowujemy. - Sandy był zawiedziony. Starał się, jak mógł, żeby Ryan nauczył się rozmawiać z nim, gdy miał jakiś problem. Jak widać jednak nie udało mu się to.
- Przepraszam. Postąpiłem bezmyślnie. - Ryan spuścił głowę.
- Jest ci tu przynajmniej dobrze? - zapytał Sandy łagodniejszym tonem.
- Praca nie pozwala mi myśleć.
- Zamierzasz wrócić?
- Jeśli będziecie chcieli mnie znowu przygarnąć.
- Zawsze. - odparł Sandy i przytulił go po ojcowsku. - Ale pewnie jeszcze nie chcesz wracać?
Ryan pokręcił przecząco głową i posłał mu proszące spojrzenie.
- Dobrze. Jesteście już dorośli. Jeśli chcecie marnować sobie życie, to proszę bardzo. Tylko informujcie nas o tym. Chcemy po prostu wiedzieć, co robicie.
Seth odetchnął z ulgą i podszedł do ojca, by go uścisnąć.
- Sam o tym powiesz mamie. - zaznaczył Sandy, a gdy dostrzegł przerażenie w oczach syna, dodał: - Chcesz żyć po swojemu, ucz się ponoszenia konsekwencji za swoje czyny.
Sandy spędził w Portland cały dzień, a wieczorem wrócił do domu, by obwieścić żonie, że znalazł dzieci i że są bezpieczne. Jednak w Newport czekała go niespodzianka.
- Kochanie, to Sara i Mark. - Kirsten przedstawiła mu gości. - Przyjechali, żeby połączyć siły z moją firmą i pomóc w pracy nad ogromnym projektem. Chcemy wspólnie wybudować sieć ekskluzywnych restauracji.
- Miło mi. - uśmiechnął się na widok pary wyraźnie w sobie zakochanych młodych ludzi. Sara była niską brunetką, a jej oczy błyszczały w zachodzącym słońcu. Mark zaś był trochę wyższym od niej blondynem o ujmujących manierach. Oboje prezentowali się bardzo elegancko, ale zarazem swobodnie.
- Nie będę wam przeszkadzał w omawianiu interesów. - powiedział Sandy i chciał iść do sypialni, ale Kirsten zatrzymała go mówiąc:
- Zostań. Chcielibyśmy, żebyś dołączył się do naszego projektu.
- I co mam robić?
- Szukaliśmy kierownika tej sieci. - odezwała się Sara. - Kirsten wspomniała, że masz doświadczenie w tych sprawach.
- Moje doświadczenie jest raczej znikome. Nie wiem, czy się wam przydam. - zauważył skromnie Sandy.
- Wolelibyśmy powierzyć tak poważne stanowisko komuś, komu można ufać. - dołączył się Mark. Sandy uznał więc, że może przynajmniej posłuchać, o czym będą rozmawiać. Omówienie najważniejszych spraw zajęło im cały wieczór, więc szczegóły postanowili dopracować następnego dnia, ale Sandy już zaczął podniecać się nowym pomysłem.
paulina16
PostWysłany: Śro 21:46, 30 Sie 2006    Temat postu:
 
hej... twoje "opowiadanko" było naprawde świetne, tylko szkoda, że już tak długo noci nie było... ale nie będę poganiać, choć troszke tęsknięSmile ale wiem, że wszyscy mają jakieś zajęcia i nie zawsze mają czas:) no nic..Smile pozostaje mi czekać jak coś naklikasz...Razz
Matt
PostWysłany: Pon 15:10, 21 Sie 2006    Temat postu:
 
Taste bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie. Badzo dokładnie oddaje psichike bohaterów . Mam nadzieje, że będziesz regularnie zamieszczać kolejne rozdziały. Proste MASZ TALENT!!!!! Smile Smile Smile
Cathy
PostWysłany: Pon 8:02, 21 Sie 2006    Temat postu:
 
Przeczytałam i baaardzo mi się spodobało, ale niestety tak daleko jak narazie nie wybiegam w przyszłośc, dla mnie musi się jeszcze skończyć 2 i 3 seria, dopiero wtedy mogę to sobie bardziej wyobrazić, ale Sethowi naprawdę pasuje takie gadanie i wogóle!!! Śliczne i czekam na więcej!!

P.S. Ostatnio na niemieckim programie telewizyjnym widziałam kawałek odcinka serii, w której na ferie zimowe wróciła siostry Marissy Very HappyVery Happy dużo nie rozumiałam, ale obraz był więc łatwo szło się domyśleć co się dzieje Smile Laughing
Taste
PostWysłany: Nie 18:32, 20 Sie 2006    Temat postu:
 
Sorry, ale się wylogowałam i teraz w poście figuruję jako Gość Razz
Gość
PostWysłany: Nie 18:30, 20 Sie 2006    Temat postu:
 
Dzięki Very Happy No to nastepny rozdzialik. Wybczcie, że z takim poślizgiem Smile

Rozdział 4
"Trudne początki"
Fale łagodnie uderzały o brzeg, a słońce grzało mocno. Seth stanął na środku plaży i chłonął wzrokiem opalone ciała. Ryan dołączył do niego, by oznajmić mu, że w pobliskiej knajpce potrzebują nowych pracowników.
- Świetnie! Pójdziemy tam, uśmiechniemy się ładnie i będziemy mogli mykać między stolikami.
Ryan nie był aż tak podniecony, ale uznał, że muszą pracować, żeby przetrwać. Był do tego przyzwyczajony. Bał się tylko o Setha, który nawet w grach komputerowych po latach praktyk nie był lepszy od człowieka, który pierwszy raz zasiadał do konsoli.
W barze było tłoczno, ale przyjemnie. Pachniało smażoną rybą, ale Seth wspaniałomyślnie postanowił wytrzymać ten zapach. Mijając roześmianych ludzi dotarli do drzwi, za którymi czekał na nich być może nowy pracodawca. Ryan wyciągnął rękę, by zapukać, ale zanim to zrobił powiedział do Setha:
- Ja będę mówić.
- Nie uważasz, że to ja najlepiej sie wypowiadam?
- Chcesz dostać tę pracę? - spojrzenie Ryana mówiło samo za siebie. Seth zacisnął usta i wszedł za przyjacielem. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że barem kierowała kobieta. Teraz z ulgą przyjął fakt, że rozmawiać ma z nią Ryan. Miał swój urok i łatwiej szło mu z kobietami.
- Słucham? - kierowniczka zwróciła się do nich dosyć chłodno.
- My w sprawie pracy.
- Potrzebujemy kelnera i kogoś do zmywania. - kobieta skupiła się na Ryanie.
- Mogę iść na zmywak. - zaoferował się obiekt jej zainteresowania.
- Pójdziesz między ludzi. Takiego chłopca nie będziemy ukrywać w kuchni.
Nowa pracodawczyni nie ukrywała podziwu dla Ryana. Seth spojrzał na nich zdziwiony, a potem włączył się do rozmowy:
- Czyli dwóch kelnerów?
- Chłopcze... - szefowa odparła z pobłażaniem. - Myślę, że twoje smukłe dłonie najlepiej sprawdzą się przy zmywaniu.
- A mnie się jednak wydaje, że są stworzone do innych celów. - Seth nie rezygnował. Nie wyobrażał sobie siebie przy garach.
- Mój kumpel to bardzo pracowity człowiek. Lubi ruch, więc będzie pasował do biegania między stolikami. - Ryan zauważył przerażenie w oczach Setha.
- Chcecie tę pracę? - kobieta zniecierpliwiła się. - Nie chcę stracić klientek.
- Ryzykuje pani napady zazrości. - burknął Seth do siebie.
- Słucham? - szefowa posłała mu zimne spojrzenie.
- To jak? Kiedy mogę się brać za zmywanie? - Seth uśmiechnął się nieco sztucznie.
Gdy wydostali się z pokoju nowej pracodawczyni, Ryan odetchnąl z ulgą i oparł się o ścianę.
- Dobra! Pracę mamy. teraz poszukajmy jakiegoś lokum.
- Znam dwie dziewczyny... - Seth rzucił mu przebiegłe spojrzenie.
Mały domek ukryty pośród palm sprawiał miłe wrażenie.
- Teraz ja będę nawijał. Wybacz, ale z nimi jestem bliżej, niż ty. - Seth wypiął dumnie pierś. - Chociaż spodziewam się, że to ty będziesz miał fory u naszej szefowej.
Ryan wymierzył mu solidnego kuksańca, po którym Seth wpadł prosto w obięcia wysokiej blondynki otwierającej im drzwi.
- Samantha! - zawołał ucieszony Seth.
- Eeee... - dziewczyna wydawała się nie znać gościa i zapytała rzeczowo:
- O co chodzi?
- Sam, to ja Seth! Nie pamiętasz?
- Nie bardzo? - Samantha chciała już zamknąć drzwi, ale Seth wepchnął swe chude ciało w szczelinę za którą znikała znajoma twarz i zawołał:
- Hej! Pracujesz jeszcze z Lukiem?
Drzwi zatrzymały się gwałtownie i Seth wpadł do środka potrącając przy okazji stolik stojący niedaleko.
- S... s... s... - dziewczyna nie potrafiła sobie przypomnieć jego imienia, ale widać było, że kojarzy nareszcie jego twarz.
- Seth. - wyręczył ją Ryan i pomógł przyjacielowi wstać. - Ryan. - podał jej dłon, gdy już pozbierał go z podłogi.
- Seth! Wiedziałam, że gdzieś cię widziałam. - Samantha uśmiechnęła się wesoło.
- Hm. Albo masz słabą pamięć, albo ci się w niej nie wyryłem. To pierwsze jeszcze bym zniósł, ale drugie by mnie zabolało.
Seth otrzepał się i rozejrzał po pokoju. Mały salonik pełen był kobiecych akcentów. Czerwona narzuta, żółte zasłony. Z pewnością było tam kolorowo.
- Jak zwykle dużo gadasz. - dziewczyna poklepała go po plecach i dodała po chwili z wyrzutem: - Nawet się nie pożegnałeś. Luke powiedział, że wróciłes do domu. Co tu teraz robisz?
- Właściwie to uświadomiłem sobie, że tęsknię za tym miejscem. I przywiozłem ze sobą kumpla. - Seth popchnął Ryan w stronę Samanthy.
- Dobra, o co ci chodzi? - dziewczyna przeszyła go badawczym wzrokiem.
- Szukamy miejsca, gdzie moglibyśmy się zatrzymać. Niestety nie mamy na razie kasy, żeby zapłacić z góry za pierwszy miesiąc. - wyjaśnił Seth spokojnie.
- I pomyślałeś, że wpadniesz do nas?
- Oczywiście dopóki nie dostaniemy pierwszej wypłaty, żebyśmy mogli znaleźć sobie inne mieszkanko.
- Dobra! Właźcie. - uśmiechnęła się Samantha. Ryan wydawał się nieco zagubiony, ale Seth posłał mu szeroki uśmiech, mówiący mniej więcej: "Jest idealnie! Zdaj się na mnie!"

Tymczasem w Newport Kirsten i Sandy odchodzili od zmysłów zastanawiając się, gdzie ukryli się ich chłopcy. List, który napisał Ryan nie zostawiał nawet najmniejszej wskazówki co do miejsca ich pobytu. Wrócili właśnie z Chino, pewni, że to tam zaczepili się młodzi uciekinierzy. Jednak nikt nie widział ich w mieście i zrezygnowani wrócili do domu. Sandy postanowił wybrać się następnego dnia do Portland. Mimo, że ojciec Luke'a szczerze przyznał, że ani on, ani jego syn nie mają z nimi żadnego kontaktu, Sandy czuł, że tam właśnie chłopcy mogli szukać schronienia.
K_A_T_E
PostWysłany: Nie 5:18, 20 Sie 2006    Temat postu:
 
Zachęcam do czytania bo to naprawde jest niezłe
Cathy
PostWysłany: Sob 19:55, 19 Sie 2006    Temat postu:
 
Będę musiała to nadrobic bo po tych komentzarzach nabieram coraz większej ochoty na przeczytanie tego opowiadanka Very HappyVery Happy gratki pomysluy i wogole Smile
K_A_T_E
PostWysłany: Wto 19:05, 15 Sie 2006    Temat postu:
 
Super poprostu fantastisch Smile
Czekam z niecierpliwością na nowy rodzial Smile

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group