Forum Forum poświęcone serialowi Zycie na fali Strona Główna
 Forum
¤  Forum Forum poświęcone serialowi Zycie na fali Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum poświęcone serialowi Zycie na fali
"ZYCIE NA FALI"
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Kochać jest łatwo...
Idź do strony 1, 2  Następny

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone serialowi Zycie na fali Strona Główna -> Fanfiction Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kochać jest łatwo...
Autor Wiadomość
Taste
Początkujący



Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:04, 26 Lip 2006    Temat postu: Kochać jest łatwo...
 
...trudniej z tym uczuciem żyć.
To tytuł pierwszego opowiadanka. Dzięki za stworzenie tego tematu. Poniżej zamieszczam mini dzieło mojej roboty. Postaram się pisać regularnie, jeśli wam się spodoba. Mile widziane komentarze, także te, żebym dała sobie spokój Very Happy
Akcja dzieje się po ostatnim odcinku 3 serii...

Rozdział 1
"Nowy rozdział"

Promienie porannego słońca wpadały przez okno do pokoju Setha i kładły się jasnymi plamami na jego granatowej pościeli. W ciszy słychać było tylko jego pochrapywanie. Spał niezwykle spokojnie, jak na człowieka, który miał za sobą tak ciężką noc. Obudziła go dopiero Kirsten, otwierając okna, by do środka wpadło trochę świeżego powietrza.
- Seth... - przemawiała do niego cicho. Gdy otworzył oczy, powiedziała z troską:
- Zaspałeś do szkoły.
- Do jakiej szkoły, mamo? Ja się dzisiaj nigdzie nie wybierałem. - mruknął naciągając sobie koc na głowę. Kirsten chciała zaprotestować, ale w drzwiach pojawił się Sandy i dał jej znak, by podeszła do niego.
- Daj im dzisiaj spokój. Przyda im się parę dni wolnego.
- Parę dni? Sandy, ja wszystko rozumiem, ale chłopcy siedzą w domu już od tygodnia.
Sandy łagodnym tonem zaczął przekonywać ją do swych racji:
- Wiem, że muszą się wziąć w garść i zacząć żyć normalnie, ale sami powinni do tego dojść. Na siłę nic nie zdziałasz. To jeszcze dzieci, a przyszło im stawić czoła czemuś, co nawet dla nas jest trudne.
Kirsten spojrzała na niego z powagą i ruszyła do kuchni.
- Chcesz, sam ich wychowuj. Ty zawsze ich lepiej rozumiałeś, ciebie zawsze słuchali. Ja nie potrafię dać sobie rady z takimi sytuacjami.
Oparła ręce o blat i pochyliła głowę próbując powstrzymać łzy. Dla wszystkich ten wypadek był szokiem i mimo upływu czasu, nikt nie mógł się z tym pogodzić. W pamięci wciąż jeszcze miała aferę, jaką zrobiła Julie wpadając do ich domu i rzucając się na Ryana. Biła go w szale wściekłości i bólu, a on nawet nie próbował się bronić. Winił siebie za śmierć Marissy i stracił ochotę do życia. Przesiadywał całymi dniami w domku przy basenie, odmawiał jedzenia, nie odzywał się do nikogo. Raz tylko Sandy'emu udało się z nim porozmawiać. A w nocy Seth próbował jakoś przywrócić go światu. Niecierpliwie czekała na owoce jego starań, ale nic nie powiedział, tylko zamknął się w pokoju. Jego lojalność była godna podziwu.
Sam mocno przeżywał tragedię przyjaciela i zachowywał się identycznie. Wymknął się po cichu do domku przy basenie i chciał wślizgnąć się do środka, ale drzwi były zamknięte. Na łóżku leżał Ryan. Nie poruszał się i nie reagował na pukanie, więc Seth uznał, że coś mu się stało i za wszelką cenę postanowił dostać się do domku. Wziął rozbieg, ale zatrzymał się tuż przed szklanymi drzwiami, stwierdzając, że są bezpieczniejsze metody. Wrócił do domu i zaczął przeszukiwać wszystkie szafki w kuchni w poszukiwaniu zapasowego klucza.
- Seth! Co się stało? Co ty robisz? - Kirsten i Sandy przejęli się zachowaniem syna.
- Potrzebuję klucza do domku. Ryan leży tam nieprzytomny.
Kirsten spojrzała na Sandy'ego i oboje biegiem ruszyli nad basen. Ryan rzeczywiście się nie poruszał.
- Co on sobie zrobił? - Kirsten była blada i trzęsła się ze strachu. Sandy złapał klucz przyniesiony przez Setha, wpadł do środka i zatrzymał się przy łóżku.
- Ryan! - zawołał, a potem potrząsnął nim nerwowo.
- Co? Co? - Ryan otwarł zaspane oczy i spojrzał na Sandy'ego ze zdziwieniem.
- Ty... ty... spałeś? - Seth wytrzeszczył oczy, a potem dostał od Kirsten po twarzy.
- Narobiłeś nam stracha! Myślałam, że coś mu się stało! - krzyknęła.
- To jego powinnaś bić! Nie reagował na moje pukanie! - bronił się Seth trzymając się za policzek i ciężko przeżywając kolejne rozczarowanie. Jego własna matka wyładowywała na nim stres, za który odpowiadał Ryan.
- Zasnąłem... - Ryan rozejrzał się za zegarkiem. - ...dopiero dwie godziny temu. Musiałem nie słyszeć. Przepraszam.
Sandy przeleciał wzrokiem po zebranych. Kirsten nadal drżała, Seth rozcierał sobie dłoń matki odbitą na twarzy, a Ryan wpatrywał się w ziemię. Nie mogli tak dale żyć.
- Musimy porozmawiać. - oświadczył i pociągnął Ryana, by wstał. - Ubieraj się, idziemy na spacer.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
K_A_T_E
Początkujący



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Czw 17:41, 10 Sie 2006    Temat postu:
 
Zajebiste!!!!!!!!
Napisz koniecznie następny rozdział Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Taste
Początkujący



Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:47, 11 Sie 2006    Temat postu:
 
Dzięki, K_A_T_E Very Happy Heh, nie widzę tu zbyt wielkiego poparcia, ale co tam, zamieszczę jeszcze jeden rozdział. Może być trochę nudny, ale jest potrzebny Smile Może teraz ktoś się jeszcze odezwie. Ktoś ma jakieś propozycje co do fabuły?

Rozdział 2
"Stare nawyki"
Na plaży nie było nikogo. Tylko Sandy i Ryan siedzieli na ogromnym głazie wpatrując się w morze przed nimi.
- Powinieneś się komuś wygadać. - zaczął Sandy spokojnie.
- Seth już wczoraj próbował. - odparł z niechęcią Ryan.
- To sobie tu posiedzimy. Odezwij się, gdy będziesz gotów.
Milczenie między nimi trwało dłuższą chwilę, zanim Ryan odwrócił głowę, żeby Sandy nie mógł zobaczyć jego usilnych starań, by powstrzymać łzy. Potem pochylił się, kryjąc twarz w kolanach i zaszlochał cicho. Sandy przygarnął go do siebie bez słowa dając mu czas na pozbycie się tłumionego bólu. Po kilku minutach Ryan uspokoił się i odezwał mocniejszym głosem:
- Niby jestem przyzwyczajony do tego, że ludzie mnie opuszczają, ale... - westchnął ciężko ciskając w morze kamyk, który cały czas trzymał w ręce.
- Ale nie do tego, że giną. - dokończył za niego Sandy. - Życie uczy nas wielu rzeczy, także przez te przykre doświadczenia.
- Wzniosłe kazania mi nie pomogą. - przerwał mu zniecierpliwiony Ryan.
- Uważaj, co mówisz! Jesteś w trudnej sytuacji, ale to nie znaczy, że możesz zapomnieć o szacunku.
Ryan spuścił głowę i wymamrotał z rezygnacją ciche "przepraszam".
- Chodzi mi o to, że masz nas. Wiem, że brzmi to banalnie, ale musimy trzymać się razem. Chcemy ci pomóc. Masz rację. Gadaniem nic nie zrobimy. Musisz czuć, że jesteśmy przy tobie. Nie pozwalasz nam tego udowodnić, ale jesteśmy po twojej stronie.
- Wiem, ale... - Ryan zawahał się. Ukrywał w sobie tyle różnych uczuć. Nie potrafił o nich mówić. Lata w Chino nauczyły go milczenia. Teraz jednak cierpiał zbyt mocno, by mógł sobie sam z tym poradzić. Czas nie pomagał, a wracanie myślami do tamtego wydarzenia nie pozwalało mu zamknąć tego rozdziału. Po dłuższej chwili milczenia postanowił podzielić się swoimi problemami z Sandym. Uznał, że ze wszystkich to właśnie on jest najbardziej godny zaufania. To przecież dzięki niemu odmieniło się jego życie. Zaczął więc cicho, stopniowo podnosząc głos w miarę, jak uwalniał niszczące go poczucie winy:
- To ja prowadziłem ten samochód... I ostatnie, co pamiętam, to jej krzyki, których nie chciałem słuchać! Wszystko przeze mnie! Nie pomyślałem... ani o tym, co się mogło stać, ani o jej bezpieczeństwie... To ja...
- Nieprawda! - przerwał mu stanowczo Sandy. - Wypadki się zdarzają. Nikt nie mógł tego przewidzieć.
- Nie pocieszaj mnie w ten sposób. Sam w to nie wierzysz...
- Nie wiem już w co wierzyć. Ale co ci da poczucie winy? W czym ci pomoże zamęczanie się i rozpamiętywanie tego, co się stało? Jeśli chcesz się w ten sposób sam karać, to powiem tylko tyle, że gdybyś był winny, nie uciekłbyś przed więzieniem. Musisz ruszyć z miejsca, a nie oglądać się za siebie.
- I jak to sobie wyobrażasz?
- Przed tobą nowa szkoła, nowy początek.
- Jasne. I tak rok się już zaczął, a ja tam się jeszcze nie pokazałem. Na pewno już mnie wylali.
- Kirsten walczyła o zachowanie miejsca dla ciebie.
- Siła pieniędzy. - burknął Ryan.
- Nie o pieniądze tu chodzi, a o twoje zdolności. - odparł twardo Snady. - Nie możesz sobie zmarnować życia.
- Ono od początku było do bani.
- Ale dostałeś szansę. Nie chcesz jej wykorzystać? - gdy Ryan nie odpowiedział, Sandy użył innego argumentu: - Chcesz wyjść na niewdzięcznika? - nadal zero odzewu. - Dobra! - Sandy nie ustawał i po kolejnej pauzie kontynuował: - Więc zrób to dla Setha. Może zawalić szkołę przez ciebie. Wiesz, że jest do ciebie bardzo przywiązany.
- Zabiłem Marissę. Jakoś szkoła nie może się z tym równać.
- Tego nie możesz już zmienić. Ale możesz pomyśleć o przyszłości i spróbować nie zniszczyć życia chłopakowi, który zawsze staje za tobą murem.
Ryan wpatrywał się w morze. Widać było, że słowa Sandy'ego wreszcie do niego przemówiły.
- Porozmawiam z nim.
- Rozmowa nic nie da. On i tak będzie robił to, co ty.
- W takim razie dam mu przykład.
Sandy uścisnął go po ojcowsku sądząc, że go przekonał.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Taste dnia Pią 13:40, 11 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
sgl
Początkujący



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:19, 11 Sie 2006    Temat postu:
 
mi sie to bardzo podoba a Sandy jest tu idealnie przedtstawiony tak jak w filmie madrze mówi i jest taki podnoszący na duchu, ja czekam na kolejną część Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
martuśka
Dyskutant



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:09, 11 Sie 2006    Temat postu:
 
Taste masz talent do pisania



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
paulina16
Początkujący



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 14:09, 11 Sie 2006    Temat postu:
 
tak.. bardzo fajnie się zapowiada...Smile czekam na następną cześć...Smile masz talent...Razz też bym tak chciała...Sad Very Happy



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
K_A_T_E
Początkujący



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Pią 21:14, 11 Sie 2006    Temat postu:
 
Zajebisty rozdział czekam jeszcze na następny Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Taste
Początkujący



Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:58, 12 Sie 2006    Temat postu:
 
Dzięki Very Happy No to następny rozdział. Dziś będzie więcej Setha. Mam nadzieję, że z charakteru jest do siebie podobny Razz

Rozdział 3
"Męska przyjaźń"
Wieczorny wietrzyk marszczył lekko wodę w basenie. Ryan siedział na jego brzegu i wpatrywal się w ocean myśląc o rozmowie z Sandym. Seth obserwował go z kuchni i nie miał pojęcia, jakie plany chodzą po głowie jego przyjacielowi. W końcu postanowił podjąć kolejną próbę dotarcia do niego i usiadł niedaleko.
- Rozmawiałeś z tatą? - bardziej oznajmił niż zapytał Seth.
- Mhm. - mruknął Ryan.
- I co? Bo wiesz, czuję się urażony, że darzysz go większym zaufaniem, niż mnie. Jestem w końcu twoim bratem. To normalne, że lepiej zwierzać się bratu, niż ojcu. Rozumiesz, ten sam wiek, to samo postrzeganie świata...
- Seth. - przerwał mu Ryan. Nie miał ochoty na wysłuchiwanie kolejnego monologu.
- Przepraszam.
- Trzeba iść do szkoły.
- Dobra, powiedz kiedy zaczynamy. - Seth klasnął w dłonie gotów zgodzić się na wszystko, co tylko pomoże mu odzyskać kontakt z kumplem.
- Najlepiej od jutra. Musimy coś robić, żeby o tym wszystkim nie myśleć.
- Jakbym słyszał ojca. - uśmiechnął się Seth, ale gdy zobaczył minę Ryana, natychmiast dodał: - To był oczywiście żart. Macie inne głosy, intonacja nie ta, w ogóle to nie było podobne do mojego ojca. Znaczy się było, ale mówię tak, żeby cię uspokoić. Co ja bredzę...
- Idę spać. Jutro musimy ruszać. - mruknął Ryan i poszedł do domku. Seth siedział jeszcze przez chwilę ciesząc się z tego małego kroku naprzód.
Rano chłopcy pojawili się w kuchni dosyć zdenerwowani. Seth nie wiedział, czego spodziewać się po nowej szkole.
- Właściwie to nawet się nie boję. Nowi ludzie, nowy początek. Pójdę tam z czystą kartą. Wiesz, nikt mnie nie zna. Mogę zdradzić tylko wyselekcjonowane szczegóły z mojej przeszłości. I nikt nie będzie mi sikał do butów. Mam nadzieję.
Ryan mimo zmartwień uśmiechnął się. Mało spał w nocy, ale podniecenie nie pozwoliło mu odczuć zmęczenia.
- Może podwiozę was do szkoły? - zaproponował Sandy. - Ryan, co to za napakowany plecak?
- Mam dziś W - F. - odparł Ryan spokojnie i wziął kanapki, które przygotowała Kirsten.
Sandy zostawił ich pod głównym budynkiem i Seth ruszył powoli w stronę nowej szkoły. Dopiero po chwili zauważył, że Ryan mu nie towarzyszy. Zobaczył go stojącego na podjeździe. Sprawiał wrażenie, jakby się wahał.
- Co jest? Ja też nie wiem, jak tam będzie, ale ty przecież nie masz się czego bać. Najwyżej kogoś uderzysz. - Seth poklepał go po plecach. Ryan jednak nie wyglądał na przekonanego.
- Seth... - zaczął powoli. - Powinieneś już iść. Spóźnisz się na zajęcia.
- Czegoś tu nie rozumiem. Mam wrażenie, że chcesz uciec. Znam to spojrzenie. Mnie nie okłamiesz.
Ryan nie wiedział, co robić. Całą noc rozmyślał i w końcu postanowił wrócić do Chino. W Newport wszystko przypominało mu Marissę i uznał, że nie uda mu się pozbierać, jeśli nie odetnie się na jakiś czas od tego środowiska. Nie miał tylko pojęcia, jak załatwić sprawę z Sethem. Pamiętał, jak zareagował na jego wyjazd z Theresą. Nie chciał, by znowu się to powtórzyło. Nie potrafił jednak tak po prostu uciec bez pożegnania. A rozstanie też byłoby dla niego trudne.
- Muszę wyjechać na jakiś czas. - powiedział cicho.
- Stąd ten plecak... Nie miałeś zamiaru mi powiedzieć, prawda? - widać było, że ta decyzja go zraniła.
- Ale jednak ci mówię. - burknął Ryan.
- Nie sądzisz, że wymuszone wyznanie ma mniejszą wartość, niż dobrowolne?
- Chcę odpocząć od tego miejsca.
- I uciekasz? - Seth był zawiedziony, że kumpel znowu pominął go w planach, ale postanowił się nie poddawać. - Świetnie! W takim razie idę z tobą.
- Nie. Wykluczone. Nie wytrzymasz w Chino.
- Dlaczego nie? Będziemy spali na ulicy, jedli resztki w barach i nie będziemy się myli. A gdy napotkamy wrogów, ty mnie obronisz, a ja z wdzięczności będę leczył twoje rany.
Ryan patrzył na niego z pobłażaniem. Nie wyobrażał sobie, jak mógłby z nim wytrzymać.
- Nie będzie aż tak źle. - poklepał go po ramieniu. - Ale ty nigdzie nie idziesz. - dodał stanowczo.
- Mylisz się. Idę. Właśnie to robię. - zawołał Seth i ruszył przed siebie. - No chodź. Chyba, że chcesz tu zostać. Wtedy ja też zostanę. Cokolwiek postanowisz, nie pozbędziesz się mnie.
- Jesteś pewien? - Ryan poczuł nagłą ulgę, że nie musi przechodzić przez to sam. Chciał odciąć się od Newport, ale wiedział, że prędzej, czy później zacznie tęsknić za ludźmi, których miał zamiar opuścić.
- Kiedyś zostawiłem dla ciebie kobietę mojego życia. Zabrzmi to dziwnie, ale jestem w stanie wiele dla ciebie zrobić. - Seth przestał na chwilę podniecać się ucieczką i z powagą zapewnił o swojej lojalności.
- No to w drogę. - burknął Ryan.
- Do Chino?
- Masz lepszy pomysł? - zapytał, mając nadzieję, że jednak nie będzie musiał wracać do miasta, z którego z radością się wyrwał.
- Portland. - uśmiechnął się Seth.
- Ojciec Luke'a zawiadomi twoich rodziców.
- A kto powiedział, że zatrzymamy się u nich. Nikt nie będzie wiedział, że tam jesteśmy. Będziemy spali na plaży, jedli resztki z grilla...
- A jeśli napotkamy wrogów, to ja cię obronię, a ty z wdzięczności będziesz mnie opatrywał?
- Skąd wiedziałeś? Widzisz? Myślimy podobnie. Razem stworzymy świetny duet!
Ryan tylko westchnął. Ale było mu już lżej.

Teraz postaram się, żeby było już tylko ciekawiej Very Happy



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Taste dnia Sob 19:47, 12 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
paulina16
Początkujący



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 18:40, 12 Sie 2006    Temat postu:
 
wspaniałe...Razz można się zakochać...Smile to jest świetne...Razz czekam na następną notke z niecierpliwością...Very Happy



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
sgl
Początkujący



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:06, 14 Sie 2006    Temat postu:
 
szczerze normalnie jak cztałam teksty setha to poprotu go już widzaiał i te jego miny hahah rewelacyjne i nawet sie pośmialam najlepsze było to "Jakbym słyszał ojca. - uśmiechnął się Seth, ale gdy zobaczył minę Ryana, natychmiast dodał: - To był oczywiście żart. Macie inne głosy, intonacja nie ta, w ogóle to nie było podobne do mojego ojca. Znaczy się było, ale mówię tak, żeby cię uspokoić. Co ja bredzę... " poprotu Seth jak się patrzy Smile czekam na następne bo z kolejnym jestes craz lepsza Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Kirsten
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:05, 14 Sie 2006    Temat postu:
 
... super Smile bardzo faaajnie się czyta masz po prostu taalent! ... Czekam na dalsze części ;]



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
K_A_T_E
Początkujący



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 19:05, 15 Sie 2006    Temat postu:
 
Super poprostu fantastisch Smile
Czekam z niecierpliwością na nowy rodzial Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Cathy
Początkujący



Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 19:55, 19 Sie 2006    Temat postu:
 
Będę musiała to nadrobic bo po tych komentzarzach nabieram coraz większej ochoty na przeczytanie tego opowiadanka Very HappyVery Happy gratki pomysluy i wogole Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
K_A_T_E
Początkujący



Dołączył: 09 Sie 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Nie 5:18, 20 Sie 2006    Temat postu:
 
Zachęcam do czytania bo to naprawde jest niezłe



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 18:30, 20 Sie 2006    Temat postu:
 
Dzięki Very Happy No to nastepny rozdzialik. Wybczcie, że z takim poślizgiem Smile

Rozdział 4
"Trudne początki"
Fale łagodnie uderzały o brzeg, a słońce grzało mocno. Seth stanął na środku plaży i chłonął wzrokiem opalone ciała. Ryan dołączył do niego, by oznajmić mu, że w pobliskiej knajpce potrzebują nowych pracowników.
- Świetnie! Pójdziemy tam, uśmiechniemy się ładnie i będziemy mogli mykać między stolikami.
Ryan nie był aż tak podniecony, ale uznał, że muszą pracować, żeby przetrwać. Był do tego przyzwyczajony. Bał się tylko o Setha, który nawet w grach komputerowych po latach praktyk nie był lepszy od człowieka, który pierwszy raz zasiadał do konsoli.
W barze było tłoczno, ale przyjemnie. Pachniało smażoną rybą, ale Seth wspaniałomyślnie postanowił wytrzymać ten zapach. Mijając roześmianych ludzi dotarli do drzwi, za którymi czekał na nich być może nowy pracodawca. Ryan wyciągnął rękę, by zapukać, ale zanim to zrobił powiedział do Setha:
- Ja będę mówić.
- Nie uważasz, że to ja najlepiej sie wypowiadam?
- Chcesz dostać tę pracę? - spojrzenie Ryana mówiło samo za siebie. Seth zacisnął usta i wszedł za przyjacielem. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że barem kierowała kobieta. Teraz z ulgą przyjął fakt, że rozmawiać ma z nią Ryan. Miał swój urok i łatwiej szło mu z kobietami.
- Słucham? - kierowniczka zwróciła się do nich dosyć chłodno.
- My w sprawie pracy.
- Potrzebujemy kelnera i kogoś do zmywania. - kobieta skupiła się na Ryanie.
- Mogę iść na zmywak. - zaoferował się obiekt jej zainteresowania.
- Pójdziesz między ludzi. Takiego chłopca nie będziemy ukrywać w kuchni.
Nowa pracodawczyni nie ukrywała podziwu dla Ryana. Seth spojrzał na nich zdziwiony, a potem włączył się do rozmowy:
- Czyli dwóch kelnerów?
- Chłopcze... - szefowa odparła z pobłażaniem. - Myślę, że twoje smukłe dłonie najlepiej sprawdzą się przy zmywaniu.
- A mnie się jednak wydaje, że są stworzone do innych celów. - Seth nie rezygnował. Nie wyobrażał sobie siebie przy garach.
- Mój kumpel to bardzo pracowity człowiek. Lubi ruch, więc będzie pasował do biegania między stolikami. - Ryan zauważył przerażenie w oczach Setha.
- Chcecie tę pracę? - kobieta zniecierpliwiła się. - Nie chcę stracić klientek.
- Ryzykuje pani napady zazrości. - burknął Seth do siebie.
- Słucham? - szefowa posłała mu zimne spojrzenie.
- To jak? Kiedy mogę się brać za zmywanie? - Seth uśmiechnął się nieco sztucznie.
Gdy wydostali się z pokoju nowej pracodawczyni, Ryan odetchnąl z ulgą i oparł się o ścianę.
- Dobra! Pracę mamy. teraz poszukajmy jakiegoś lokum.
- Znam dwie dziewczyny... - Seth rzucił mu przebiegłe spojrzenie.
Mały domek ukryty pośród palm sprawiał miłe wrażenie.
- Teraz ja będę nawijał. Wybacz, ale z nimi jestem bliżej, niż ty. - Seth wypiął dumnie pierś. - Chociaż spodziewam się, że to ty będziesz miał fory u naszej szefowej.
Ryan wymierzył mu solidnego kuksańca, po którym Seth wpadł prosto w obięcia wysokiej blondynki otwierającej im drzwi.
- Samantha! - zawołał ucieszony Seth.
- Eeee... - dziewczyna wydawała się nie znać gościa i zapytała rzeczowo:
- O co chodzi?
- Sam, to ja Seth! Nie pamiętasz?
- Nie bardzo? - Samantha chciała już zamknąć drzwi, ale Seth wepchnął swe chude ciało w szczelinę za którą znikała znajoma twarz i zawołał:
- Hej! Pracujesz jeszcze z Lukiem?
Drzwi zatrzymały się gwałtownie i Seth wpadł do środka potrącając przy okazji stolik stojący niedaleko.
- S... s... s... - dziewczyna nie potrafiła sobie przypomnieć jego imienia, ale widać było, że kojarzy nareszcie jego twarz.
- Seth. - wyręczył ją Ryan i pomógł przyjacielowi wstać. - Ryan. - podał jej dłon, gdy już pozbierał go z podłogi.
- Seth! Wiedziałam, że gdzieś cię widziałam. - Samantha uśmiechnęła się wesoło.
- Hm. Albo masz słabą pamięć, albo ci się w niej nie wyryłem. To pierwsze jeszcze bym zniósł, ale drugie by mnie zabolało.
Seth otrzepał się i rozejrzał po pokoju. Mały salonik pełen był kobiecych akcentów. Czerwona narzuta, żółte zasłony. Z pewnością było tam kolorowo.
- Jak zwykle dużo gadasz. - dziewczyna poklepała go po plecach i dodała po chwili z wyrzutem: - Nawet się nie pożegnałeś. Luke powiedział, że wróciłes do domu. Co tu teraz robisz?
- Właściwie to uświadomiłem sobie, że tęsknię za tym miejscem. I przywiozłem ze sobą kumpla. - Seth popchnął Ryan w stronę Samanthy.
- Dobra, o co ci chodzi? - dziewczyna przeszyła go badawczym wzrokiem.
- Szukamy miejsca, gdzie moglibyśmy się zatrzymać. Niestety nie mamy na razie kasy, żeby zapłacić z góry za pierwszy miesiąc. - wyjaśnił Seth spokojnie.
- I pomyślałeś, że wpadniesz do nas?
- Oczywiście dopóki nie dostaniemy pierwszej wypłaty, żebyśmy mogli znaleźć sobie inne mieszkanko.
- Dobra! Właźcie. - uśmiechnęła się Samantha. Ryan wydawał się nieco zagubiony, ale Seth posłał mu szeroki uśmiech, mówiący mniej więcej: "Jest idealnie! Zdaj się na mnie!"

Tymczasem w Newport Kirsten i Sandy odchodzili od zmysłów zastanawiając się, gdzie ukryli się ich chłopcy. List, który napisał Ryan nie zostawiał nawet najmniejszej wskazówki co do miejsca ich pobytu. Wrócili właśnie z Chino, pewni, że to tam zaczepili się młodzi uciekinierzy. Jednak nikt nie widział ich w mieście i zrezygnowani wrócili do domu. Sandy postanowił wybrać się następnego dnia do Portland. Mimo, że ojciec Luke'a szczerze przyznał, że ani on, ani jego syn nie mają z nimi żadnego kontaktu, Sandy czuł, że tam właśnie chłopcy mogli szukać schronienia.

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone serialowi Zycie na fali Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie GMT
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy